„Jestem młodym mężczyzną, ładnie zbudowanym i zawsze zadbanym. Lubię towarzystwo, cenię u ludzi dowcip i szalenie podobają mi się kobiety. Na szczęście z wzajemnością. Nigdy nie miałem problemu z zawarciem bliższej znajomości, ku satysfakcji obu stron. Jestem zdolny zadowolić każdą kobietę, poświęcam temu wiele starań i czasu.
Od wielu moich partnerek słyszałem wyrazy najwyższego uznania, na których – nie ukrywam – bardzo mi zależy. Moim problemem jest to, że okres wzajemnej fascynacji erotycznej trwa zazwyczaj dość krótko. Dziewczyna, która jęczy z rozkoszy, nieoczekiwanie mnie zostawia. Bywa też, że to ja czuję się znudzony i zaczynam myśleć o nowych podbojach. Od kilku łat moje życie intymne wygląda w ten sposób. Nie potrafię z nikim związać się na dłużej.”
Słusznie pisze pan o „fascynacji erotycznej”, bo to właśnie jest ten przypadek Ma ona jednak to do siebie, że przemija. Jest dla pana zupełnie oczywiste, dlaczego odchodzi pan od kobiety, a zdumiewa jej identyczna decyzja. To jasne: jej fascynacja (jeżeli taka kiedykolwiek była, proszę nie mylić pojękiwań w pościeli z prawdziwą namiętnością) też wygasa. Ludzi zatrzymuje przy sobie coś więcej niż pociąg fizyczny – miłość. Pańskie przygody jednak niewiele mają z nią wspólnego. Niektórym mężczyznom wykonanie kilku figur gimnastycznych w łóżku zapewnia dobre samopoczucie. Zakładają letnią temperaturę uczuć przez dłuższy czas. Panu również gratuluję dobrego samopoczucia. Wierzę, że jest pan sprawnym kochankiem, który myśli nie tylko o sobie, ale i o partnerce. Ale co po wyjściu z łóżka? Przecież doba ma 24 godziny, życie to nie tylko seks. Na ogół kobietom nie wystarcza Don Juan od święta. Jeśli nawet nie przyznają się do tego, chcą kochać kogoś na co dzień, pragną „ wyłączności ” na swojego mężczyznę i oczekują, że zapewni im choćby minimum bezpieczeństwa. I często ten „codzienny” jest naprawdę doskonałym kochankiem. Nie szukają więc gdzie indziej tego, co mogą mieć w domu. Ale panu tak naprawdę nie chodzi wcale o trwały związek.