„Kiedy syn ożenił się i odszedł „na swoje”, bałam się, że przestanę mu być potrzebna. I chyba słusznie. Początkowo młodzi chętnie korzystali z moich rad i doświadczenia, szybko jednak okazało się, że bardzo różnimy się w wielu kwestiach. Mimo moich krytycznych uwag kupili sobie koszmarne i niefunkcjonalne meble, kiedy mogłam załatwić im lepsze. Bez pytania mnie o zdanie oddali wnuczka do żłobka, a przecież ja zaofiarowałam się, że będę się nim opiekować. Co robić? Nagle stałam się niepotrzebna.”
Sądzę, że zachowanie syna i jego żony nie oznacza, że przestali zwracać na Panią uwagę. Proszę pamiętać, że to jest ich życie i mają prawo przeżyć je w taki sposób i według takich zasad, które uznają za najlepsze. Myślę, że Pani, przyzwyczajona do tego, że z racji wieku i doświadczenia zawsze ma rację, chcąc uczestniczyć we wszystkim, co robią i planują młodzi, nieświadomie naruszyła ich prywatność. Jeśli przestanie im Pani narzucać swoje zdanie, a zacznie pomagać tylko wtedy, gdy zwrócą się o to do Pani, poprawne stosunki rodzinne zostaną przywrócone. Nie zapominajmy, że młodzi małżonkowie mają prawo żyć według własnych reguł.