„Myślę, że taki problem ma niejedna nastolatka. Dotyczy on moich rodziców. Mam chłopaka, którego bardzo kocham z wzajemnością. Nie jest to żadna „ślepa miłość”. Patrzymy trzeźwo na życie. Łączy nas bardzo wiele, jesteśmy wspaniałymi przyjaciółmi. Oboje uważamy, że na współżycie płciowe mamy jeszcze czas i dobrze wiemy, że ciąża nie będzie przyczyną naszego małżeństwa. Chłopak odwiedza mnie dwa razy w tygodniu. Wtedy się zaczyna. Mama wpada do pokoju pod byle pretekstem i jest zbulwersowana, gdy widzi, że leżymy oglądając telewizję. Rodzice żądają, by drzwi do mojego pokoju były otwarte. Zabronili mi spotykać się z nim pod ich nieobecność. Rozumiem, że się o mnie boją, że to troskliwość, ale jest przesadna i zaczyna mi utrudniać życie. Podkreślam, że nigdy nie sprawiałam rodzicom kłopotów. Próby rozmów na ten temat ucinają mówiąc „nie znasz życia” itp. Przecież minęły czasy, gdy młodzi siedzieli w bezpiecznej odległości od siebie w obecności rodziców. Chyba lepiej, abyśmy zachowywali się normalnie i nie byli zakłamani – wiadomo, o co chodzi. Już niejedna „panienka z dobrego domu” urodziła dziecko w wieku 16 lat. Jak każdy, potrzebuję bliskości drugiego człowieka, dobrze się czuję, gdy mnie przytuli, daje mi to poczucie bezpieczeństwa. Rodzice nie pozwolili nam spędzić kilku tygodni razem, z grupą kolegów i koleżanek pod namiotem. Mam o to żal, bo tak chcieliśmy być cały czas razem, nie mając obowiązków, Ciesząc się przyjaciółmi i sobą! Jak długo jeszcze będzie nam wolno być razem tylko przy pełnym świetle i otwartych odrzwiach? Mam 18t chłopak 20 łat. Jak rozwiązać problem stworzony przez naszych rodziców?”
Do dziś aktualna łacińska sentencja głosi: „Nikt nie będzie sędzią we własnej sprawie”. Zwracam na nią uwagę, tak już bowiem jest; że nasz punkt widzenia, a więc i zdolność oceny rzeczywistości, określa sytuacja, w jakiej się znajdujemy, nasz wiek, z którym wiąże się bagaż doświadczeń, wreszcie zakres odpowiedzialności i wiele jeszcze innych elementów. Stąd biorą się różnice pokoleniowe i dlatego też ludziom z odległych grup wiekowych najczęściej z ogromnym trudem przychodzi wzajemne zrozumienie i akceptacja. Sądzę, r że zrozumiecie obecne obawy rodziców, kiedy sami będziecie rodzicami dziecka wkraczającego w dorosłe życie. To nie tylko pruderia czy niewiara w dojrzałość latorośli; ale chęć uchronienia jej przed konsekwencjami ewentualnych pochopnych decyzji oraz brutalnością życia. Szkoda tylko, że matka i ojciec nie zechcieli tego wam wytłumaczyć, a używają w rozmowie, która bardziej niż inne powinna być partnerska, argumentu kneblującego usta drugiej stronie. Sądzę, iż warto, aby uczciwie rozważyli, czy zasługujecie na zaufanie, a także by pamiętali, że jeśli zdecydujesz się na współżycie ze swoim chłopcem, to żadne otwarte drzwi ani obecność mamy w drugim pokoju niczemu nie zapobiegną.