„Poznałam mojego „księcia”, gdy miałam 15 lat. On był 12 lat starszy, po nieudanym małżeństwie. Zaczęło się od niewinnych spotkań. Był bardzo opiekuńczy. Naszą znajomość ukrywaliśmy przed mamą i znajomymi. W końcu wydało się. Mama słyszała wiełe złego o nim. Mimo to postanowiłam wyjść za mąż. Kiedy byłam w ciąży, zaczął coraz później wracać do domu, a zdarzało się, że nie było go do rana. Potem urodził się synek, a mąż nadał „pracował”. Wkrótce przyszło mi do głowy coś, w co sama nie mogłam uwierzyć. Wzięty w krzyżowy ogień pytań, przyznał się, że mnie zdradza. Panienka, młodsza ode mnie, uczennica, była już w ciąży. On przysięgał, że z tamtą koniec, że teraz będzie dobrze.
Minęły prawie dwa lata, a rana w sercu nie zagoiła się. Mąż jest moim pierwszym mężczyzną. Dla niego zrezygnowałam z przyjaciół, a on mnie oszukał. Teraz ciągle mówi, że mnie kocha, a ja coraz częściej myślę o rozwodzie. Nie mam do niego zaufania. Niby wszystko wróciło do normy, a jednak.”
Wydawało się, ze spod skrzydeł rodziców dziewczyna trafiła w ramiona odpowiedzialnego i dojrzałego mężczyzny. Okazał się jednak za mało dojrzały, aby w uczciwy sposób rozwiązać sprawę swoich potrzeb i tak samo pokierować swoimi poczynaniami. W okresie, kiedy kobieta potrzebuje najbardziej opieki, egoistycznie zajął się sobą. Gdy zaś cała sprawa wyszła na jaw, usunął się, zostawiając „na placu boju” dwie swoje kobiety. Sama pani czuje, że to trudno wybaczyć, a jeszcze trudniej zaufać znów. Macie jednak dziecko, może więc warto mężowi dać szansę. Rzadko kto żyje z ideałem, a poza tym nawet tchórz i egoista może kochać. Trzeba wtedy dać samej sobie zgodę na uczucie i przywiązanie się właśnie do tchórza i egoisty. Gdy zaakceptuje się wady partnera, łatwiej można mu wybaczyć. Pisze też pani, że mąż zmarnował jej najpiękniejsze lata. Skąd pani wie, że najpiękniejsze już były?